poniedziałek, 3 lutego 2014

Mini trening i spełniona obietnica w 99%.

Wczoraj złożyłam obietnicę przede wszystkim sobie. Napisałam, że w końcu biorę się za siebie. Jak mi poszło? Całkiem nieźle. Zgrzeszyłam dwa razy. Zjadłam dwa cukierki. Ale hej! To i tak nie jest źle. Kiedy byłyśmy z mamą na zakupach, powiedziała mi, żebym ją zmusiła jakoś do ćwiczenia. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam! Jeżeli chodzi o bieganie, to wolę samotność, ale przy innych ćwiczeniach wolę jednak towarzystwo. Dotarłyśmy do 20 minuty Skalpela Ewy Chodakowskiej. Mama poczuła się kiepsko, więc przerwałyśmy. Nie ma co się dziwić, w końcu niewiele się rusza. Ale i tak jestem z niej niesamowicie dumna! Zrobiłam Wam zdjęcia tego co jadłam. Brakuje tu tylko kolacji i tych grzeszków ;). Dalej będę pracowała. Trzymajcie kciuki!

 Owsianka na mleku z jogurtem  ( owsianka nie wyszła, złe płatki ;) ) i świeżo wyciskanym sokiem z pomarańczy
Pierś z kurczaka, pełnoziarnisty makaron, mieszanka sałat

niedziela, 2 lutego 2014

Dosyć!!!

Mam całkowicie dosyć siebie! Czas wziąć się w garść! Od jutra zaczynam od nowa: dieta, ćwiczenia, ZDROWE ŻYCIE. Wszystko byle w końcu wyglądać i czuć się tak jak zawsze chciałam! Do wakacji wystarczająco dużo czasu żebym tego dokonała. OBIECUJE!

piątek, 6 września 2013

A może zostanę biegaczką?

Zaczęła się szkoła, więc Jillian poszła w odstawkę. Nie, nie dlatego, że mi się nie chciało. Zwyczajnie nie mam gdzie ćwiczyć, bo mieszkam w internacie. Powiecie, że to żadna przeszkoda. Cóż, ja nie mogę przeszkadzać współlokatorką podskakując, tupiąc, sapiąc przez pół godziny dziennie, szczególnie, że dwie z nich to maturzystki. Jakoś koło wtorku stwierdziłam, że idę biegać. Wzięłam ze sobą koleżankę ( a właściwie ją zmusiłam ) i poszłyśmy nad Wisłę. I w tym momencie przekonałam się, że jednak wolę biegać sama.

Dlatego też dzisiaj, pomimo zmęczenia całym tygodniem, poszłam o 18:30 biegać. 10 minutowa rozgrzewka i już pędziłam. To była spontaniczna decyzja. Po prostu wyszłam z domu, musiałam coś zrobić! I wiecie co? Przebiegłam jakieś 3,5 km! Ciężko mi to zmierzyć, bo mapa google nie chce ze mną współpracować. Ale co najważniejsze, przez większość czasu miałam uśmiech na twarzy. Szczególnie kiedy złapała mnie kolka i ledwo szłam! Faktycznie, miałam czas na wiele przemyśleń. Genialna sprawa. Mieszkam w małym miasteczku więc sporo osób mi się przyglądało. Kiedy przebiegałam koło kościółka, widziałam sporą grupkę gimnazjalistów ( pierwszy piątek ) ale też kilka znajomych twarzy. Gapili się ( bo jak inaczej to nazwać? ), ale no... niech patrzą! Za jakieś dwa miesiące będę miała to gdzieś. Byli też tacy którzy mnie dopingowali. Jechał jakiś pan koło 50 - 60 na rowerze i coś do mnie mówił uśmiechając się serdecznie. Nie słyszałam do końca co mówił, bo miałam słuchawki, ale chyba miał dobre intencje.

Ogólnie reakcja na dziewczynę biegającą ze słuchawkami po mieście w legginsach i obcisłej bluzce wywołuje nie lada sensację. Jutro pójdę pobiegać, ale za to niedziela to czas odpoczynku, szczególnie, że od początku sierpnia boli mnie łydka i trochę kolano. Poniżej kilka piosenek, których dzisiaj słuchałam.

Czego Wy słuchacie podczas treningów? Jakie są reakcje ludzi? Piszcie koniecznie jeżeli to czytacie! ;)





wtorek, 20 sierpnia 2013

{ 7 } 30 day shred - level 1 - day 3

Mam kryzys. Powiecie, że to za wcześnie na kryzysy, przecież to 3 dzień! Cóż, to 3 dzień ćwiczeń z Jillian, wcześniej próbowałam z Ewą Chodakowską, ale niestety szybko się znudziłam. Nie, nie mam nic do Ewki, dalej jest dla mnie ogromną inspiracją i motywacją do działania. Chętnie śledzę jej aktywność na fejsie i podziwiam efekt dziewczyn, które z nią ćwiczyły. Dzisiaj chyba zbyt późno wzięłam się za ćwiczenia. Jest już po północy ( cholera! ) i po prostu jestem zmęczona po ciężkim dniu. Niecałe 10 minut przed końcem stwierdziłam, że już nie dam rady, nie mam siły. Nie żeby jakoś mega męczące były te ćwiczenia, to przez jakiś dziwny dzień!

Z dietą też kiepsko. Zjadłam na śniadanie musli z mlekiem i nektarynkę. Zaczęło się dobrze, później było już tylko gorzej. Zjadłam paczkę czipsów, później nektarynkę, długo nic i dopiero kolację ( dwie kanapki z ciemnego pieczywa z masłem, szynką i mozzarellą ). Przegapiłyśmy z mamą obydwie obiad. Masakra jakaś. Może stąd ten brak sił? Za mało zjadłam! ( czipsy mogłam zastąpić czymś wartościowym... )

PORAŻKA NA CAŁEJ LINII ! ! !

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

{ 6 } 30 day shred - level 1 - dzień 2

Już drugi dzień ćwiczeń z Jillian za mną. Daje wycisk a ja o dziwo chcę więcej i więcej! Najbardziej mnie martwi to, że pod koniec drugiego lvl'u będę już w internacie, a nie wiem jak znajdę tam czas i miejsce na ćwiczenia. No nic... Najwyżej poprzeszkadzam współlokatorkom ;) Może mnie nie zabiją.

Powiesiłam sobie na tablicy korkowej w pokoju kartkę na której zapisuję moje postępy w ćwiczeniach. Jutro postaram się ogarnąć całą tablicę, przyczepić kartki z różnymi ciekawymi wyzwaniami i motywacjami. Kto wie, może Wam ją pokażę ;)